dowiedz się, dlaczego Herman Melville’ s enigmatyczny bohater w opowiadaniu „Bartleby The Scrivener” woli nie

prawnik: tak?
BARTLEBY: odpowiadam na Twoje ogłoszenie.
prawnik: o tak, oczywiście. Chodź tu, proszę. Siadaj.
Twoje imię?
BARTLEBY: Bartleby.
prawnik: Cóż, Bartleby, najpierw powinienem ci wyjaśnić, że ostatnio miałem szczęście zostać mistrzem kancelarii. To bardzo satysfakcjonujące biuro, ale daje o wiele więcej pracy moim urzędnikom. Istnieje wiele dodatkowych dokumentów do skopiowania teraz.
jesteś doświadczonym kopistą prawa?
BARTLEBY: jestem.
płacę zwykłą stawkę-cztery centy za sto słów. Czy byłoby to dla ciebie satysfakcjonujące?
BARTLEBY: to byłoby zadowalające.
kiedy można zacząć pracę?
BARTLEBY: natychmiast.
prawnik: Cóż, Bartleby, praca, którą będziesz miał.

Bartleby, chodź tu, proszę. Mam kopię do zbadania.
BARTLEBY: wolałbym nie.

prawnik: Bartleby? Źle mnie zrozumiałeś? Mam kopię do sprawdzenia z oryginałem. Chodź tu i pomóż mi.
BARTLEBY: wolałbym nie.

prawnik: Wolę nie! Jak to nie? Chcę, żebyś porównał ten arkusz. Masz, weź to.
BARTLEBY: wolałbym nie.
prawnik: Turcja.
Turcja: Tak, proszę pana?
prawnik: zbadaj to ze mną.
Turcja: tak jest.
Prawnik: do wszystkich osób, którym te prezenty przyjdą przecinek Edward Masters of the City and County of New York przecinek Stan Nowy Jork przesyła pozdrowienia.

Bartleby. Bartleby, szybko, czekam!
BARTLEBY: co jest poszukiwane?
kopie, które zrobiłeś. Zbadamy ich. Teraz, tutaj.
BARTLEBY: wolałbym nie.
Bartleby, dlaczego odmawiasz?
BARTLEBY: wolałbym nie.
to są Twoje własne kopie, które będziemy badać . Oszczędzi ci pracy. Możemy sprawdzić wszystkie cztery zestawy na raz. To powszechna praktyka. Od każdego kopisty oczekuje się pomocy w zbadaniu jego kopii. Prawda? Nie możesz mówić? Odpowiedz!
BARTLEBY: wolę nie.
odmawia pan tego, o co Proszę, skoro wie pan, że to powszechna praktyka i zdrowy rozsądek?
BARTLEBY: tak, wolę nie robić tego, o co prosisz.
prawnik: Turcja, Co o tym myślisz? Nie mam racji w tym, o co go pytam?
Turcja: z uległością, sir, myślę, że tak.
Prawnik: Szczypce, co o tym sądzicie?
chyba powinienem wykopać go z biura.
a co z Tobą?
GINGER NUT: myślę, że jest trochę szalony.
Bartleby, słyszysz co mówią? Wyjdź i wykonaj swój obowiązek. Bartleby! Dobrze, zrobimy to bez niego.

Bartleby. Bartleby! Bartleby!

idź do pokoju obok i powiedz Szczypcom, żeby tu przyszli.
BARTLEBY: wolałbym nie.

przepraszam, ale jestem zajęty w tej chwili. Wolę cię nie wpuszczać. Być może najlepiej będzie, jeśli przejdziesz się po bloku raz lub dwa i wrócisz wtedy.

prawnik: mieszkał w moim biurze. Musi być samotny.

Bartleby. Bartleby, nie poproszę Cię o nic, czego wolałbyś nie robić. Chcę tylko z tobą porozmawiać. Powiesz mi, Bartleby, gdzie się urodziłeś?
BARTLEBY: wolałbym nie.
czy mieszkają u was krewni? Powiesz mi coś o sobie?
BARTLEBY: wolałbym nie.
prawnik: Bartleby, z jakiego powodu nie możesz ze mną rozmawiać? Czuję się do ciebie przyjaźnie. Bartleby, jaka jest Twoja odpowiedź?
BARTLEBY: obecnie wolę nie odpowiadać.

prawnik: Bartleby, nieważne, mów mi o sobie, ale zachęcam cię jako przyjaciela, abyś spróbował dostosować się do procedur tego biura. Powiedz mi teraz, że pomożesz zbadać swoje kopie … jutro lub następnego dnia. I chcę, żebyś teraz powiedział, że następnego dnia lub dwóch zaczniesz być trochę rozsądny. Powiedz Tak, Bartleby.
BARTLEBY: obecnie wolę nie być trochę rozsądny.
Bartleby, dlaczego nie kopiujesz?
BARTLEBY: postanowiłem już nie kopiować.
prawnik: koniec z kopiowaniem?
BARTLEBY: koniec.
jaki jest tego powód?
BARTLEBY: nie widzisz powodu dla siebie?
Bartleby, twoje oczy. Przepraszam. Za ciężko pracujesz w tym słabym świetle. Oczywiście, masz rację, że na jakiś czas przerywasz pracę.

twoje oczy wydają się znacznie lepsze. Prawda? Nie sądzisz, że mógłbyś spróbować jeszcze raz trochę skopiować?
BARTLEBY: zrezygnowałem z kopiowania.
prawnik: Ale przypuśćmy, że Twoje oczy stały się całkowicie zdrowe, lepsze niż kiedykolwiek. Nie wrócisz do kopiowania?
BARTLEBY: zrezygnowałem z kopiowania.

prawnik: Bartleby. Przepraszam, że to robię, ale muszę. Daję ci sześć dni wypowiedzenia. W ciągu sześciu dni musisz opuścić to biuro.
nadszedł czas, Bartleby. Musisz stąd wyjść. Przykro mi z powodu ciebie, masz pieniądze, ale musisz iść.
BARTLEBY: wolałbym nie.
prawnik: musisz. Bartleby, jestem ci winien 12 dolarów. Masz trzydzieści dwa. Nieparzyste dwudziestki są dla Ciebie. Weźmiesz to ? Zostawię to tutaj.
a jak wyjmiesz swoje rzeczy z tych biur, Bartleby, to oczywiście zamkniesz drzwi, bo wszyscy na dziś zniknęli poza Tobą. I jeśli możesz, wsuń klucz pod wycieraczkę, żebym mógł go dostać rano. Żegnaj, Bartleby i powodzenia.

BARTLEBY: jeszcze nie. Jestem zajęty.
prawnik: nie odszedł! Co ja teraz zrobię? Zostawisz mnie czy nie?
BARTLEBY: wolałbym cię nie opuszczać.
jakie masz prawo tu zostać? Płacisz czynsz? Płacisz moje podatki? Czy jesteś właścicielem tej nieruchomości? Wrócisz do pracy? Odzyskałeś wzrok? Skopiujesz mi dziś rano jedną małą kartkę? Zrobisz coś, żeby dać jakąś wymówkę, żeby tu zostać?

„a to nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali.”

cóż, to lepsze niż morderstwo. Poza tym, biedaku, on nic nie znaczy.
dobra, Bartleby, zostań tam za ekranem. Nie będę cię więcej prześladował. W końcu widzę cel mojego życia, Bartleby, i jestem zadowolony. Inni mogą mieć ważniejsze role do odegrania, ale moją misją na tym świecie, Bartleby, jest zapewnienie Ci przestrzeni biurowej tak długo, jak długo zechcesz pozostać.

Dzień dobry. Jest tu kto? Jest Pan Wyckoff? Oczywiście. Głupie pytanie. Możesz mi powiedzieć,gdzie on jest? Możesz mi powiedzieć, kiedy wróci? Możesz mi coś powiedzieć?

Psst. Pobiegnij do mojego biura i poproś moją sekretarkę o dokumenty w sprawie Peabody ’ ego przeciwko Fentonowi. Biegnij i przynieś je szybko. Moje biuro jest tuż obok, numer 14. Szybko!
BARTLEBY: wolałbym nie.
prawnik: nie mogę go wyrzucić za drzwi.biedny, bezbronny facet. Nie mogę się zhańbić takim okrucieństwem. A kiedy daję mu pieniądze, nawet ich nie dotyka. Łapówki są bezużyteczne. Nie, Nie mogę go wysłać do więzienia. W końcu, jaką zbrodnię popełnił?

. . . Oczywiście.
Bartleby, uznałem, że te biura są zbyt daleko od Ratusza. Przeprowadzam się w przyszłym tygodniu. Mówię ci teraz, żebyś mógł poszukać innego miejsca.

czekaj! Zostaw to na koniec.

Żegnaj, Bartleby. Wychodzę. Do widzenia i niech Bóg was błogosławi. I weź to.
mężczyzna: Sir.
prawnik: tak?
mężczyzna: czy to pan prowadził ostatnio Biura na Wall Street?
prawnik: tak.
człowiek: wtedy jesteś odpowiedzialny za człowieka, którego tam zostawiłeś . Odmawia wykonywania jakiejkolwiek pracy-mówi, że woli tego nie robić-i odmawia opuszczenia mojego biura.
bardzo mi przykro, ale tak naprawdę człowiek, o którym Pan mówi, jest dla mnie niczym. Nie jestem za niego odpowiedzialny.
człowiek: w imię miłosierdzia, to kim on jest?
prawnik: nie mogę ci tego powiedzieć. Nic o nim nie wiem.
W takim razie go załatwię. Dzień dobry panu.
To ten człowiek!
ANOTHER MAN: There he is!
gospodarz: Musi go Pan natychmiast zabrać. Ci panowie są moimi lokatorami i nie mogą tego dłużej znieść. Pan Atlee zmusił Pana człowieka do opuszczenia biura, a teraz nawiedza resztę budynku. Za dnia grzędzi na schodach. W nocy śpi w korytarzu. Wszystko psuje. Klienci opuszczają biura. Musisz coś zrobić natychmiast!
prawnik: ale on jest dla mnie niczym. Nie mam z nim nic wspólnego.
człowiek: byłeś ostatnią osobą, która miała z nim coś wspólnego. Jesteś za niego odpowiedzialny.
prawnik: nie. . . . Dobrze, zrobię co w mojej mocy.
Bartleby, co ty tam robisz?
Bartleby: siedząc na poręczy.
chodź ze mną, Bartleby. Zostaw nas w spokoju, proszę. Bartleby, zdajesz sobie sprawę, że sprawiasz mi wiele kłopotów, odmawiając opuszczenia tego miejsca? Jedna z dwóch rzeczy musi się wydarzyć. Albo musisz coś zrobić, albo coś trzeba zrobić Tobie.
W jaki interes chciałbyś się zaangażować ? Chcesz wrócić do kopiowania? dla kogoś innego?
BARTLEBY: nie, wolę nie wprowadzać żadnych zmian.
Czy chciałbyś zostać Sprzedawcą w sklepie odzieżowym?
BARTLEBY: Za dużo o tym mówi.
prawnik: za dużo uwięzienia? Cały czas trzymasz się w zamknięciu.
BARTLEBY: wolę nie być sprzedawcą. Ale nie jestem szczególny.
chcesz być barmanem? Nie musiałbyś się tym męczyć.
BARTLEBY: wcale bym tego nie chciał. Ale jak już mówiłem, nie jestem szczególny.
prawnik: to może pojedziesz jako towarzysz do Europy i zabawisz jakiegoś bogatego młodego dżentelmena swoją błyskotliwą rozmową? Jak by Ci to pasowało?
BARTLEBY: wcale nie. Nie ma w tym nic konkretnego. Lubię być nieruchoma.
prawnik: w takim razie będziesz stacjonarny! Jeśli nie opuścicie tego budynku przed zmrokiem, poczuję się zmuszony, w rzeczy samej, do opuszczenia go.

Bartleby, pójdziesz ze mną do domu? Nie do mojego biura, do mojego domu. Możesz tam zostać, dopóki nie ustalimy dogodnej dla ciebie umowy. Chodź ze mną, Bartleby . . . Bartleby.
BARTLEBY: obecnie wolałbym nie wprowadzać żadnych zmian.

wysłali go do więzienia. . . . Bartleby?
BARTLEBY: Znam cię i nie mam ci nic do powiedzenia.
prawnik: nie sprowadziłem Cię tu, Bartleby. I nie możesz czuć wstydu będąc tutaj. To nie twoja wina. Dla ciebie to nie powinno być takie złe miejsce … niebo, Ziemia.
BARTLEBY: wiem gdzie jestem.
prawnik: Bartleby, czy mogę ci jakoś pomóc?
GRUB MAN: to twój przyjaciel?
prawnik: tak.
GRUB MAN: on chce głodować? Jeśli tak, pozwól mu żyć z więziennego żarcia, to wszystko.
prawnik: kim jesteś?
GRUB MAN: ja jestem grub man. Tacy panowie, którzy mają tu przyjaciół, zatrudniają mnie, bym dał im coś dobrego do jedzenia.
prawnik: To prawda?
pod klucz: tak, proszę pana.
prawnik: tak, tak, to zwróć szczególną uwagę na mojego przyjaciela. Daj mu najlepszą kolację, jaką możesz dostać. I bądź dla niego jak najbardziej uprzejmy. Bartleby. Bartleby, to przyjaciel. Jego usługi są bardzo przydatne.
GRUB MAN: Your servant, sir, your servant. Co podać na kolację?
BARTLEBY: wolę nie jeść dzisiaj obiadu.

GRUB MAN: Co to jest? Jest dziwny, prawda?
zajmij się nim. Nie przegrasz przez to. Muszę już iść. Do zobaczenia.
pod klucz: Hej, hej! Szukasz cichego człowieka? Tam jest … śpi na podwórku. Widziałem go leżącego tam jakieś 20 minut temu.
adwokat: Bartleby.
GRUB MAN: jego obiad jest gotowy. Dzisiaj też nie będzie jadł? A może żyje bez jedzenia?
prawnik: żyje bez jedzenia.
GRUB MAN: Hmmm? Śpi, prawda?
prawnik: z królami i doradcami .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.